loader

Zielone ogrzewanie, czyli jaki mamy wybór?

 

Mimo wprowadzania zakazów palenia węglem Polska jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych krajów w Europie. Według raportu GUS „Zużycie paliw i nośników energii w 2018 roku”, zużycie węgla kamiennego w stosunku do roku 2005 wzrosło w województwach warmińsko-mazurskim o 6,8%, opolskim o 9,9%, mazowieckim o 28,4%, a w świętokrzyskim aż o 51,2%.

 

Zarówno zakaz palenia węglem, jak i  coraz surowsze restrykcje w tym temacie skłaniają do wyboru alternatywnych sposobów ogrzewania domów. Jednym z nich jest gaz ziemny, którego jednostka energii w porównaniu do węgla jest ponad dwa razy droższa. To rozwiązanie przeznaczone dla osób mających dostęp do okolicznej sieci gazowej. Natomiast prąd to rozwiązanie dla nielicznych, zwłaszcza że jego stawki w ostatnim czasie poszły mocno w górę. W krajowym klimacie, kiedy grzeje się średnio przez pół roku, nie ma wielu chętnych na podwyższenie i tak wysokich rachunków za prąd. Z pomocą przychodzi więc zielone ogrzewanie. Co to jest?

 

Zielone ogrzewanie

Najrozsądniejsze wydawałoby się korzystanie z paliw z biomasy. Polska jest w czołówce producentów pelletu (w latach 2017-2018 odnotowała wzrost produkcji o 18%), także to rozwiązanie wydaje się stosunkowo najbardziej opłacalne nie tylko dla środowiska, ale i naszego portfela. Jednak na dzień dzisiejszy większość produkcji idzie na eksport.

Co więcej, sam koszt zakupu instalacji grzewczej na to paliwo jest podobny do kosztów instalacji olejowej czy gazowej. Ważnym argumentem są natomiast oszczędności w późniejszej eksploatacji.

 

Koszt ogrzewania budynku pelletem może być nawet o ponad 50% niższy niż w przypadku oleju opałowego. W efekcie wymiana instalacji nawet w domu jednorodzinnym może zwrócić się już w pierwszym roku. Dodatkowo instalacje takie są praktycznie bezobsługowe. Kotły zaopatrywane są przez zautomatyzowane podajniki dozujące optymalną ilość paliwa do aktualnych potrzeb – mówi Marcin Przybysz z firmy Maximer Sp. z o.o.

 

1 2

O autorze