loader

Tight Eyez – twórca krump w Polsce!

TD: Widzę postępy moich uczniów. Gdy prowadziłem zajęcia w
zeszłym roku ćwiczyliśmy podstawy. Krump jest specyficznym, trudnym tańcem,
wymaga wiele energii. W tym roku poziom zajęć był sto procent wyższy.
Tańczyliśmy naprawdę zaawansowane sekwencje i wszyscy dawali radę, czułem
ogromną satysfakcję. Mało tego spotkałem kilkunastu tancerzy z zeszłego roku.
Postępy jakie zrobili przez ostatnie dwanaście miesięcy są zaskakujące. Właśnie
dlatego lubię pracować na FNF SDI. Bo ludzie tutaj, w przeciwieństwie np. do
Los Angeles są pokorni i bardzo pracowici. Mają w sobie niesamowite zacięcie.
Chcą wykorzystać każdą sekundę zajęć, żeby wyciągnąć z nich jak najwięcej. To
są takie rzeczy, które się potem pamięta.

 

Przed Tobą również kilka pracowitych miesięcy. Prosto z
Jarosławca lecisz do Japonii, a potem do Kanady. Opowiesz nam, co będziesz tam
robił?

 

TD: Najpierw lecę na zawody walk tanecznych do Tokio. To
jedna z rzeczy, która przynosi mi najwięcej adrenaliny i satysfakcji. Od 14 lat
nie przegrałem żadnej walki. Dlatego cały czas trenuję i urozmaicam mój taniec,
wprowadzam nowe ruchy, żeby nie dać się pokonać! (Śmiech). A z Japonii lecę prosto
na plan filmu „Step Up 5” więc czekają mnie 3 miesiące ciężkiej pracy. Bardzo
się cieszę.

 

Skoro przy filmie jesteśmy. Ta forma przekazu od początku
związana jest z Twoją karierą…

 

TD: Dokładnie. Tak naprawdę sławę i rozgłos przyniósł mi
dokument „Rize” Davida LaChapella, w którym zagrałem samego siebie. Wtedy
zaczęła się też moja przygoda z kinem i odkryłem, że kręcenie filmów jest mi
bliższe niż np. teledysków. W kolejnych latach tańczyłem w kilku produkcjach.
Dobrze wspominam pracę przy „Step Up 4”, gdzie zagrałem jednego z głównych
tancerzy i układałem też część choreografii. Najlepszy był jednak początek
tamtej współpracy. Siedziałem sobie któregoś dnia w domu i zadzwonił do mnie
producent, że chciałby mnie zaangażować do pracy. Kilka dni później byłem w
drodze do Miami.

 

Robisz mnóstwo dużych projektów, startujesz w zawodach
tanecznych. Co sprawia, że nadal uczysz innych?

 

TD: Chce przekazać młodym ludziom mój zapał i pokazać, że
taniec to doskonały sposób na życie. Jeśli stanę się dla kogoś inspiracją i
powodem do zmiany swojego postępowania to będzie to dla mnie największa
satysfakcja. A poza tym to ja po prostu kocham tańczyć (śmiech).

 

HH City to pierwsza edycja festiwalu. Co sądzisz o idei
łączenia świata tańca i muzyki na jednej imprezie?

 

TD: To genialny pomysł. Tancerze potrzebują muzyków, muzycy
tancerzy. Stworzenie im miejsca gdzie mogą się nawzajem znaleźć i inspirować to
strzał w dziesiątkę. Aż dziwne, że nikt nie pomyślał o tym wcześniej (śmiech).
Pracuję w świecie hip hopu od wielu lat i nigdy dotąd nie byłem na takiej
imprezie. Tak więc gratuluję pomysłu!

 


fot. Michał Szubert/materiały prasowe

author avatar
HH City Festival

1 2

O autorze