loader

Po sezonie rośnie ilość upadłości w budownictwie i generalnie – w całej gospodarce

 

 

•    Budownictwo – gwałtowny wzrost liczby upadłości firm budowlanych wraz z końcem sezonu, jak i wielu kontraktów. Problemy firm o lokalnej, regionalnej skali działalności – obrotach do kilkudziesięciu milionów złotych.

•    Handel – beneficjentami wzrostu konsumpcji są jedynie sieci handlowe i dyskonty, dla tradycyjnego handlu detalicznego i hurtowego jest to zbyt mały impuls, aby przełamać negatywne trendy. 

•    Bardziej ożywczy dla handlu powinien być wzrost inflacji, która może rosnąć dużo szybciej niż dotychczasowe tempo wychodzenia z deflacji. Przyczynią się do tego wyższe koszty pracy, które z kolei mogą oznaczać kres wielu firm usługowych i produkcyjnych.

•    Województwa: w kolejnych województwach rośnie liczba upadłości – obok Polski wschodniej i południowej ich liczba rośnie obecnie także w centralnych regionach kraju (wielkopolskie, powoli także – mazowieckie), nadal dużo upadłości na całym Śląsku 

W tym roku sezon był krótszy nie z powodu pogody, ale suszy w inwestycjach…

Jak mówiliśmy poprzednio, IV kwartał tradycyjnie jest dla budownictwa słaby. W II kwartale upadały te firmy budowlane, które nie zdobyły nowych zleceń – obecnie upadają te, które je zdobyły, ale nie były w stanie zrealizować ich z zyskiem. Ponadto – zwykle gdzieś w okolicach III kwartału kończy się większość kontraktów z poprzednich lat – nie trwają do zimy, tylko zwykle do jesieni lub wiosny. 

W tym roku kroplówka sezonu budowlanego nie wystarczyła na długo, gdyż sezon był słabszy od ubiegłorocznego (wartość produkcji budowlanej -20% r/r, generalnie spadek inwestycji w środki trwałe w III kwartale wyniósł 7,7% r/r). Deficyt nowych prac powodował, iż nawet największe spółki budowlane starały się o regionalne i lokalne kontrakty – wygrywając z firmami o lokalnym zasięgu. To właśnie one znalazły się w statystyce upadłości (nie tylko z powodu braku zleceń – upadały także te, które je zdobyły, ale po skandalicznie niskich cenach i na nich nie zarobiły). Nie miała przy tym znaczenia specjalizacja – w gronie 21 firm budowlanych, których upadłość ogłoszono w listopadzie były po równo firmy budownictwa ogólnego, kubaturowego, jak i budownictwa wyspecjalizowanego – w tym nie tylko drogowego, ale także np. budownictwa obiektów wodnych, kanalizacyjnych i przesyłowych – Tomasz Starus, członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.

Handel – wzrost popytu konsumpcyjnego nie tylko nie wystarczy do samodzielnego udźwignięcia ciężaru wzrostu PKB (w sytuacji spadku inwestycji i deficytu w wymianie handlowej z zagranicą)…. ale jest też zbyt słabym impulsem wzrostu dla samego handlu 

Handlu pogrążonego w wielu problemach: wobec 7% wzrostu liczby upadłości w handlu detalicznym i aż 22% w handlu hurtowym (za 11 miesięcy) wzrost popytu konsumpcyjnego o niecałe 4% jest niewystarczającym impulsem. Sprzedaż detaliczna wzrosła bowiem przy bardzo silnym wsparciu w postaci nie tylko programu 500+, ale także rosnącego zatrudnienia i jednocześnie wynagrodzeń. Patrząc na środki, które trafiły na rynek wzrost ten nie jest więc aż tak bardzo wysoki – a nawet trochę poniżej oczekiwań – mówi Tomasz Starus. Co więcej – w przyszłym roku wpływ tych środków na wzrost popytu będzie mniejszy, ponieważ co prawda okres ich wydatkowania będzie dłuższy o jeden kwartał, ale punkt odniesienia będzie zdecydowanie wyżej niż obecnie (już z uwzględnieniem programu 500+ w ciągu 3 kwartałów bieżącego roku). W hurcie konkurencja jest tak zabójcza, że fakt większego strumienia gotówki w handlu i wzrost sprzedaży detalicznej nie są czynnikiem zmiany. Wysoka konkurencja cenowa – i w ślad za tym niskie marże, a także towarzysząca temu konsolidacja na rynku detalicznym i hurtowym, konkurencja ze strony e-commerce, deflacja – czynników obniżających prognozy dla handlu hurtowego jest tak dużo, że trudno wskazać o ile jeszcze musiałby wzrosnąć popyt konsumencki, aby wpłynęło to na odwrócenie tendencji rynkowych.

 

Wyższe koszty pracy przyczynią się do zmiany deflacji w inflację,  z korzyścią dla budżetu i handlu, ale… straci na tym część firm usługowych i produkcyjnych

Inflacja – złotówka już jest dość słaba, zdrożeją paliwa (jednolite stanowisko OPEC). Podwyżki płacy minimalnej sprawią że np. detaliści będą musieli podnieść płace i przełożyć to na ceny oferowanych produktów, co przyczyniać będzie się do inflacji, która rosnąć będzie zapewne szybciej, niż się spodziewamy – szybciej niż wychodziliśmy z deflacji. Tracą na niej oczywiście konsumenci, ale dla handlu byłaby dobrym zjawiskiem: stwarzałaby pole do podniesienia marż i rentowności. Inflacja byłaby też korzystna dla budżetu – nominalnie wzrosłaby wartość zebranych podatków. 

Dalszy wzrost płacy minimalnej sprawi, iż w nowej sytuacji nie odnajdzie się część przedsiębiorstw, nie udźwigną one tego kosztu. Upadną te, których podstawą działalności były właśnie niskie koszty pracy – nie tylko w usługach, ale generalnie firmy o małym udziale automatyzacji w procesie produkcji, te które nie „zbroiły” się w nowy sprzęt i technologie po wejściu Polski do UE. Ci przedsiębiorcy, którzy zbudowali park maszynowy, obniżyli koszty – teraz będą zbierać owoce tych inwestycji, zajmować będą miejsce przedsiębiorców, którzy nie zrobili tego na czas, bazując jedynie na taniej sile roboczej – podsumowuje Michał Modrzejewski, dyrektor Działu Analiz Branżowych Euler Hermes.

author avatar
AKM multiAN PR

1 2

O autorze