loader

Krewki debiut Skolimowskiego

Krewki debiut Skolimowskiego

 

Ono leży na podłodze, a on nad nim w rozkroku – czytamy w katalogu o demonicznym pojedynku, w którym utytułowany reżyser doprowadza do niekontrolowanego rozlewufarby na płótnie rozpiętym u jego stóp. 9 grudnia warszawska Libra po raz pierwszy wystawi na aukcję ociekające czernią malarskie dzieło Jerzego Skolimowskiego.

Dla złagodzenia, w pierzastym towarzystwie gołąbka pokoju autorstwa Pabla Picassa.

 

Jerzy Skolimowski, Pollock z Polski

Gwałtowne rozbryzgi farby, które Skolimowski osiągał zamachami rodem z tenisowego kortu, odnaleźć można w zbiorach stołecznego Muzeum Narodowego, ale i kolekcji Jacka Nicholsona, bogatszej choćby o dzieła francuskich impresjonistów. Mimo że formuła malarska reżysera jest głębsza, sam gest nieokiełznanego rozchlapywania barw kojarzony jest najczęściej z Jacksonem Pollockiem – amerykańskim artystą, który jako pierwszy tak radykalnie obszedł się z płótnem, spluwając jednocześnie na skostniały akademicki kanon oparty na grzecznym operowaniu pędzlami. Wystawione z progiem 32 tys. zł prawie dwumetrowe dzieło Skolimowskiego wywarzanie drzwi ma więc w pewnym sensie w genach…

– Rzeczywiście, mówimy tak naprawdę o aukcyjnym debiucie tego autora, bo praca Skolimowskiego pojawiła się dotychczas tylko raz na licytacji charytatywnej – i, czemu trudno się dziwić, opuściła ją z najwyższym wynikiem. Co ciekawe, mimo tego mogłabym się założyć, że całkiem sporo panów rozpoznałoby obraz przewidziany na naszą aukcję od razu, dlatego że reprodukowany jest w pierwszym numerze polskiego Voguea, który samego Skolimowskiego prezentuje na okładce – komentuje Iwona Wojnarowicz, prezes domu aukcyjnego Libra, zwracając uwagę, że wątek tego twórcy podczas aukcji powróci jeszcze jak filmowy suspens.

 

Łukasz Korolkiewicz i śnieg z cukrowej waty

Gęsty śnieg układa się kołderką na czerwonym aucie, choć soczysta zieleń i słoneczne okulary wskazywałaby na lato. Na dachu przysiada turkusowy pies przypominający balon, zza ramy wysuwa się monocykl z kimś obcym… Fantasmagorie, w których cień rzucają tylko niektóre przedmioty – w dodatku nie szary, tylko fioletowy – odbierane są przez wielu jako sztuka najczystsza, kolorowa materia płynąca prosto z głowy.

Niezatytułowane, wysokie pod sam sufit płótno Łukasza Korolkiewicza nie jest dla tego autora typowe, dlatego że powstało w 1974 r., a więc na samym początku dorobku. Jak podaje katalog Libry, jego szacunkowa wartość przekraczać może 100 tys. zł, przy czym do ceny końcowej przyczyni się najpewniej również proweniencja, a więc pochodzenie dzieła z konkretnych zbiorów. Zanim niecodzienny widok trafił do kolekcji Wojciecha Fibaka w Monte Carlo, od samego artysty kupił go nie kto inny niż… specjalista od nagłych zwrotów akcji, Jerzy Skolimowski.

 

Edward Dwurnik, rodak do kwadratu

Wbrew pozorom, w ten sensacyjny scenariusz gładko wpisać może się też sztuka mistrza, który zamiast nieskrępowanej i dzikiej wizji wybrał podrzędną jadłodajnię z modelami o purpurowych nosach i muzami o nabrzmiałych dłoniach. Edward Dwurnik portretował Polskę w każdym stadium zmęczenia – od rodzajowego malarstwa dokumentującego siermięgę dawnego ustroju po pogodne widoki miast, zdejmujące z budynków cały ceglany ciężar. 9 grudnia na aukcję trafi jednak praca nietypowa dla obu kategorii – niemal kwadratowe i również mierzące dwa metry płótno ma tytuł „Shalom” i całe poświęcone jest tłumowi pielgrzymujących chasydów…

1 2

O autorze