loader

Brakujący element układanki na miejscu. Czekają nas wzrosty?

A jak opisany obraz ożywienia ma się do polskiego rynku akcji? Otóż wydaje się, że jest to brakujący element układanki, którego zabrakło  w hossie, z jaką mamy do czynienia od 2012 roku. W myśl zasady, że giełda wyprzedza realną gospodarkę o kilka miesięcy, rynki akcji ruszyły zdecydowanie do góry już wówczas.  Owszem, konsensus analityków zakładał ożywienie gospodarcze nawet na początku 2013, jednak poprawa koniunktury nadeszła w większości krajów dopiero niedawno. I to właśnie brakujący czynnik, który uzasadniałby wzrosty na rynkach akcji także w kolejnych kwartałach. Patrząc na lokalny rynek wydaje się, że inwestorzy znaleźli się obecnie w punkcie, w którym nie wiadomo, w którą stronę pójść. Po silnych wzrostach w 2012 roku, od stycznia indeks WIG zyskał jeszcze ponad 3%. Jeżeli te dane skonfrontujemy z wynikami spółek, szczególnie tych największych, to można stwierdzić, że nie jest tanio. Jedyne co uzasadniałoby dalsze wzrosty na warszawskim parkiecie to istotna poprawa wyników spółek, a ta jest możliwa jedynie w momencie poprawy sytuacji gospodarczej. Z punktu widzenia polskiej gospodarki i polskich przedsiębiorstw istotne jest, aby sytuacja poprawiła się nie tylko na naszym lokalnym rynku, ale także w innych krajach europejskich. Taki scenariusz zaczyna się jednak realizować.

Oczywiście, nie oznacza to, że giełda zacznie teraz bez przystanku piąć się do góry, ale wydaje się, że w perspektywie najbliższych kwartałów to właśnie akcje mogą okazać najlepszą klasą aktywów. Owszem, należy mieć na uwadze liczne ryzyka i turbulencje jakie mogą się pojawić w najbliższych tygodniach (chociażby cały czas aktualny temat reformy OFE), ale zgodnie z fundamentalną zasadą – kiedy inwestować w akcje, jak nie w dołku cyklu koniunkturalnego?

author avatar
Union Investment TFI

1 2

O autorze