loader

Gazy chłodnicze w Polsce – raport Fundacji PROZON

Gazy chłodnicze są powszechnie wykorzystywane w instalacjach chłodniczych i klimatyzacyjnych. Właściwie

bez względu na porę roku korzystamy z klimatyzacji w biurze, aucie, czy coraz częściej w domu albo mieszkaniu. Z jednej strony to oczywista wygoda, z drugiej jednak warto zadać sobie pytanie, co kryje się we wnętrzu naszego biurowego czy domowego klimatyzatora.

W chłodnictwie i klimatyzacji stosowane są powszechnie gazy chłodnicze, zwane również czynnikami chłodniczymi i F-gazami. Roczne zużycie tych gazów na obszarze Unii Europejskiej sięga 80 tys. ton, z czego na Polskę przypada ok. 3 tys. ton. Wydawać by się mogło, że to stosunkowo niewiele, jednak należy pamiętać, że gazy te, uwolnione do atmosfery, powodują zwiększanie efektu cieplarnianego w o wiele większym stopniu niż owiany złą sławą dwutlenek węgla (nawet setki razy). Z tego względu obrót nimi podlega ograniczeniom na mocy porozumień międzynarodowych oraz legislacji UE i państw członkowskich. Podłożem takich ograniczeń jest troska o środowisko naturalne, co z drugiej strony przekłada się na powstawanie mechanizmów typowych dla rynków regulowanych – wzrostu cen i poszukiwań alternatywnych źródeł zaopatrzenia. Niestety, źródła te to obrót poza kontyngentem i przemyt. Jego opłacalność podnoszą ceny czynników chłodniczych poza obszarem UE. Kilogram popularnego czynnika R134a (używany powszechnie w klimatyzacjach w pojazdach) w Polsce, w legalnym obrocie, wynosi ok. 150 zł, tymczasem na Ukrainie można w tej samej cenie kupić aż 5-6 kg takiego czynnika. Trudno nie dostrzec korelacji wzrostu popytu na gazy chłodnicze z rosnącą liczbą parku maszynowego (samochody osobowe, ciężarowe, autobusy i autokary, etc.) w Polsce. Według danych CEPiK w czerwcu 2017r. zarejestrowanych było w naszym kraju ok. 25 mln pojazdów.

Według szacunków Fundacji PROZON, wartość przemytu i nielegalnego (poza kontyngentami) obrotu szacowana jest na ok. 240 mln zł w ciągu roku (dane za 2018r.). Czynniki chłodnicze są powszechnie dostępne w obrocie poza kontyngentami, o czym można się przekonać wpisując ich nazwy w wyszukiwarki internetowe. Na czele wyników wyszukiwania królują strony popularnych portali aukcyjnych. Mimo ich monitorowania i zgłaszania takich przypadków, co w ramach swojej działalności wykonuje Fundacja PROZON, trudno powiedzieć, aby dostępność ich tamże malała. Mając na uwadze powyższe, PROZON szacuje, że co najmniej 40 % krajowego zapotrzebowania może pochodzić z nielegalnych dostaw – przemyconych albo przywiezionych z naruszeniem systemu kontyngentów. Może to oznaczać ok. 30 mln zł strat dla skarbu państwa.

author avatar
Damian Ziaber
Od ponad 15 lat zajmuję się komunikacją w biznesie.  Od prawie 4 na własny rachunek, dla grona wybranych i sprawdzonych klientów. 

1 2

O autorze