loader

Budownictwo: rekordowe obroty wymagają rekordowych nakładów, zapewniając relatywnie niskie zyski

 

Firmy budowlane (z reguły) same dbają o swoich podwykonawców, bez nich nie są w stanie zrealizować swoich kontraktów

Zapowiadany nowy sposób rozliczeń z głównymi wykonawcami publicznych inwestycji skupia się na ich relacjach z podwykonawcami, od czego uzależnione ma być regulowanie zobowiązań przez inwestora – państwo i jego instytucje. Wydaje się więc, że ustawodawca w tym upatruje głównej przyczyny finansowych problemów w budownictwie. Niewątpliwie, kwestie kredytowania się kosztem podwykonawców lub w ogóle – braku rozliczeń z nimi wciąż się pojawiają, ale są to echa sytuacji sprzed kilku lat, z poprzedniego szczytu inwestycyjnego, gdy było to na porządku dziennym. Obecnie jednak dużo rzadziej pojawiają się na naszym rynku egzotyczni, nowi główni wykonawcy a gros prac infrastrukturalnych realizują firmy działające tutaj od lat…. Co ma niebagatelne znaczenie, gdyż większość z nich w dobie problemów z wykwalifikowanymi pracownikami, przy dużej zmienności skali prac (a w ślad za tym – gwałtownie zmieniającym się zapotrzebowaniem na ludzi i maszyny) nie poradziłyby sobie bez sprawdzonych podwykonawców. W efekcie tego największe firmy dbają o swoich sprawdzonych partnerów-podwykonawców, wypłacając im nierzadko akonto określone sumy dla wsparcia ich dobrej kondycji finansowej, utrzymania zdolności produkcyjnej i zapewnienia sobie wsparcia w przyszłości.

Ponadto – jak dodaje Tomasz Starus – informacje o spadku zysku nawet największych graczy (w tym największej notowanej spółki budowlanej o połowę za ostatni okres sprawozdawczy) nie świadczą chyba o tym, iż firmy te akumulują środki nie rozliczając się z podwykonawcami. Odwrotnie – one także borykają się z problemami na rynku budowlanym, które leżą w związku z tym gdzie indziej.

 

Przyczyna problemów jest oczywiście znana

Rozwiązaniem jest większa elastyczność zamawiających w dzieleniu się ryzykiem z wykonawcami (przede wszystkim ryzykiem zmiany cen materiałów budowlanych w czasie długo przecież trwającego procesu inwestycyjnego). Zamiast tego – pomimo formalnie dostępnych niektórych rozwiązań w tym zakresie (finansowanie zakupu materiałów budowlanych do 90% ich wartości jeszcze przed realizacją prac do których są niezbędne, na plac – jak jest np. na kolei) dominuje sztywne stanowisko tzw. „obrony interesu publicznego”. Efekt braku decyzyjności, czy zbyt wąsko rozumianego wspomnianego „interesu publicznego”. Zapewnienie rentowności głównemu wykonawcy i całemu łańcuchowi jego podwykonawców oraz dostawców materiałów budowlanych też leży przecież w interesie publicznym.

Czy zdobywcy kontraktów budowlanych nie są sami sobie winni podpisując takie a nie inne umowy? Firmy te uczestniczą w rynku, na którym dominującą pozycję ma inwestor publiczny i to on narzuca reguły gry – mówi Tomasz Starus. Oczywiście można nie podpisywać umów rodzących obawy co do przyszłości, niedostatecznie uwzgledniających m.in. wzrost cen materiałów budowlanych. Tylko czym zamiast swojej podstawowej działalności takie firmy miałyby się zająć? Poza rynkiem publicznych inwestycji nie ma zbyt dużej alternatywy. Niepokojące jest, iż tak duża skala ożywienia na rynku budowlanym, a w ślad za tym dopływ środków nie przekłada się na gremialną poprawę kondycji finansowej branży budowlanej. Konieczny jest dialog: instytucji branżowych, największych publicznych inwestorów, finansujących i gwarantujących wykonanie kontraktów banków i towarzystw ubezpieczeniowych aby uniknąć pełnej realizacji scenariusza z roku 2012. Potrzeba więcej pozytywnych przykładów jak np. klauzula 14.5 Fidicu – nowe wzory umów, zgodnie z którymi wykonawca może uzyskać zapłatę od inwestora za zakupione przez siebie materiały budowlane zanim rozpocznie ich realizację (zapłata do 90% kwalifikowanej ceny materiałów).

author avatar
AKM multiAN PR

1 2

O autorze