Polityka pretekstem przeceny na GPW

Same dymisje w rządzie nie dotyczą resortów gospodarczych, więc trudno nadać im wagę porównywalną np. do odwołania ministra skarbu czy finansów, których decyzje mogą mieć realny wpływ na rynki.
Naturalnie do pewnego stopnia nawet minister edukacji może mieć pośredni wpływ na postępowanie inwestorów (np. gdy dymisja grozi rozpadem koalicji jak w poprzednim rządzie), ale akurat w tym wypadku większe wrażenie na inwestorach mogły zrobić nie tyle nazwiska czy resorty, ile skala przetasowań w gabinecie. Poważne roszady polityczne zawsze stwarzają choćby cień ryzyka, że wytworzy się poważniejsza awantura polityczna, której rynki nie lubią.
Jednak sądzę, że bliżej prawdy będziemy, jeśli uznamy, że inwestorzy wykorzystali polityków w charakterze pretekstu do realizacji zysków z wczorajszego wzrostu. Choć czas ogłaszania dymisji zbiega się z natężeniem podaży na GPW, warto odnotować, że mniej więcej od 13tej mocniej zaczął też tracić BUX i praski PX, które w przekroju całego dnia – podobnie jak WIG – także były słabsze niż np. FTSE czy CAC. Lecz również i te dwa ostanie indeksy straciły między 13 i 14tą 0,4-0,5 proc. Aż takiej siły oddziaływania polskiej scenie politycznej przypisać nie możemy.
Wyręcza ją w tym rynek walutowy – dolar zaczął umacniać się wobec euro właśnie po godzinie 13tej i dale kontynuował ten ruch. To właśnie z tego powodu spadały indeksy giełd w środkowej Europie, a inwestorzy raczej nie zawracali sobie głowy konsekwencjami przejścia wicepremiera na stanowisko szefa klubu parlamentarnego. I z tego też powodu dolar zyskał dziś do złotego 1,4 proc., euro 1 proc., a frank 0,6 proc.