loader

Czy czekają nas kolejne podwyżki cen paliw?

Kryzys geopolityczny w Europie Wschodniej przyczynił się do konieczności rewizji szlaków handlowych dla dostaw ropy naftowej. Zerwanie dotychczas wykorzystywanych tras przez Morze Bałtyckie i Morze Północne zwiększyło dystanse, jakie mają do przebycia tankowce. Czy problemy logistyczne napędzą wzrost cen produktów ropopochodnych na krajowym rynku paliwowym? Analitycy londyńskiej firmy Unibet przygotowali prognozy dla kosztów logistycznych związanych z importem ropy naftowej oraz cen ropy (Brent) za baryłkę.

Po wybuchu kryzysu Stary Kontynent zaczął dynamicznie szukać nowych dostawców ropy. Trasy tankowców stały się trwale dłuższe niż na początku 2022 roku, co przekłada się na wzrost kosztów transportu. Wyższe koszty tranzytu ropy to nie tylko kwestia wydłużenia trasy dla tankowców. Dłuższy czas podróży oznacza również dodatkowe koszty związane z paliwem wykorzystywanym w procesie transportu, wynagrodzeniami załogi i innymi stratami pośrednimi. Wszystkie te czynniki przekładają się na wzrost cen ropy dla europejskich konsumentów.

Paraliż transportu morskiego

Liczne transporty są zmuszone poświęcić nawet pięciokrotnie więcej czasu w tranzycie do hurtowników lub rafinerii. Sytuacja ta stwarza historyczne wyzwanie dla Europy, która musi znaleźć sposoby na zminimalizowanie wpływu toczącego się kryzysu na dostęp do ropy i zapewnienie stabilnych dostaw tego surowca. Dla zastąpienia wschodniego kierunku w imporcie ropy konieczne jest sięgnięcie po odległych eksporterów. Niektóre kraje europejskie rozważają wzmocnienie współpracy z dostawcami ropy z Ameryki Łacińskiej, Bliskiego Wschodu bądź Stanami Zjednoczonymi. Sytuacja ta przyczyniła się do bezprecedensowego wzrostu kosztu transportu ropy do poziomów około 5 dolarów za baryłkę dla tranzytu przez Ocean Atlantycki. Analitycy londyńskiej firmy Unibet oceniają, że szansa na utrzymanie kosztów transportu ropy powyżej 5 USD za baryłkę w I kwartale 2023 roku wynosi 75 proc.

Jak cena ropy wpływa na końcowe ceny paliw?

Jeśli cena ropy naftowej wzrośnie, oznacza to, że koszt produkcji diesla i benzyny również wzrośnie. Aby zachować zysk, producenci tych paliw będą musieli podnieść ceny końcowe na stacjach benzynowych – w rezultacie konsumenci zapłacą więcej. Wzrost cen paliw dotyka przede wszystkim transportu oraz przekłada się bezpośrednio na wzrost cen przewożonych produktów. Mechanizm ten powoduje powstanie tzw. błędnego koła – wzajemnie napędzającego się cyklu podwyżek, którego przerwanie będzie jednym z kluczowych punktów na drodze do ustabilizowania sytuacji na rynkach paliwowych. Choć początek grudnia przyniósł spadek cen ropy do poziomów najniższych od początku br., to eksperci studzą nastroje. Analiza fundamentalna wskazuje bowiem, że nadal istnieją bardzo silne przesłanki do wzrostów cen paliwa. Analitycy londyńskiej firmy Unibet oceniają, że prawdopodobieństwo powrotu ceny baryłki ropy (Brent) powyżej 90 USD w I kwartale 2023 roku wynosi 58 proc.

O autorze