Karta kredytowa za pół dolara, czyli ile na czarnym rynku kosztują nasze dane

Ile naprawdę warte są nasze dane? To pytanie niezwykle zasadne w obecnych czasach, gdy cyberprzestępcy polują nie tylko na instytucje finansowe, ale też na dane osobiste przeciętnych obywateli. Zagłębiając się w świat skradzionych informacji osobistych, znajdziemy szeroką gamę cen w zależności od źródła ich pochodzenia, rodzaju danych czy ich objętości. Eksperci Fortinet wskazują, ile w przybliżeniu mogą na czarnym rynku takie dane kosztować.
Na początku warto zwrócić uwagę, że przestępcy wykradający dane finansowe napotykają na trzy główne problemy: skalę wykrywania oszustw, tempo, w jakim odkrywają je organy ścigania oraz bieżące śledzenie podejrzanej aktywności w internecie.
Poza tym pojawiają się problemy dotyczące długowieczności skradzionych informacji. Dotyczy to przede wszystkim numerów kart kredytowych, kodów PIN oraz informacji o kontach bankowych.
Banki oczywiście są zainteresowane obniżeniem kosztów oszustw w ramach obsługiwanych przez nie kont. W dodatku większość banków oferuje alerty dotyczące oszustw na kartach kredytowych. Wiele osób ma oddzielne karty do celów biznesowych i osobistych, które mogą być wydawane przez różne banki. Szczegóły dotyczące każdego zakupu karty przychodzą jako powiadomienie na telefon komórkowy, zazwyczaj w ciągu kilku sekund od zakończenia transakcji. Aby utrzymać konkurencyjność, banki muszą nadążyć za rynkiem, regulatorami i trendami konsumenckimi. Wykrywanie oszustw jest przewagą konkurencyjną z punktu widzenia kosztów i zaufania klienta.
Numery kart kredytowych
Ważne numery kart można kupić już za około pół dolara. Jeśli karta kredytowa ma przypisane nazwisko, PIN i inne ważne informacje, to według analizy Fortinet jej cena może wzrosnąć do 2–2,5 dolara.
Konta bankowe