Czarny Piątek w USA, w Azji – czerwony
Po wczorajszych, najsilniejszych od kwietnia, spadkach europejskich indeksów, w piątek inwestorzy w Azji masowo pozbywali się akcji. NIKKEI stracił na wartości 3,2 proc., a Hang Seng aż 4,7 proc.
Ucieczkę od ryzyka najwyraźniej widać było na przykładzie papierów wartościowych banków, których bezpośrednio dotyczą problemy rządowej agencji z Dubaju. Jednostka koordynująca olbrzymie projekty budownlane zwróciła się w środę do kredytujących ją banków z prośbą o zawieszenie spłaty odsetek od długu szacowanego na 60 mld USD. Trudno powiedzieć na obecnym etapie, jak poważne będą skutki tego posunięcią dla największych banków, ale chyba nie całkiem pozbawiona uzasadnienia jest teza, że rynki potrzebowały jakiegoś argumentu przemawiającego za przerwaniem wzrostów oderwanych od fundamentalnych czynników. Swoją drogą, dzięki temu epizodowi mogliśmy kolejny raz przekonać się ile warte są ratingi specjalistycznych agencji – Fitch i Standard & Poor’s obniżyły oceny zdolności kredytowych dla różnych jednostek rządowych Zjednoczonych Emiratów Arabskich dopiero po fakcie. Na rynku instrumentów pochodnych koszt ubezpieczenia dubajskich papierów dłużnych skoczył w górę o ok. 20 proc.
Tradycyjnie po Dniu Dziękczynienia Amerykanie w piątek ruszą na oblężenie sklepów i na kilka godzin przed otwarciem supermarketów będą ustawiać się w kolejkach. Przeciętnemu Polakowi może być trudno zrozumieć takie stadne zachowania, ale wystarczy dodać, że w tzw. Czarny Piątek handlarze organizują nieprawdopodbne wyprzedaże i przeceny (w tym roku telewizory LCD można kupić nawet o 70 proc.), a gdy faktyczne bezrobocie w USA sięga ok. 18 proc. do oszczędności nikogo nie trzeba szczególnie namawiać. Analitcy szacują, że w ten weekend wygeneruje prawie jedną czwartą wszystkich świątecznych obrotów supermarketów.