GPW najmocniejsza w Europie
WIG20 jako jeden z nielicznych europejskich indeksów zanotował w piątek wzrost, a do tego całkiem pokaźnym bo sięgający 1 proc. Spore były także obroty.
Tak przynajmniej rynek europejski wyglądał ok. godziny 16-tej. Ponieważ w ostatniej godzinie notowań nastroje uległy wyraźnej poprawie na większości rynków akcji (czego najlepszym przykładem jest zamorska Bovespa – indeks giełdy w San Paulo wzrósł o 2,9 proc. już pół godziny po starcie notowań), nie da się wykluczyć, że parkiety, które kończą pracę później niż nasz także zdołają wyjść na plus.
Trudno doszukiwać się przyczyn tak istotnej zmiany nastrojów – bo do 15-tej większość indeksów pogłębiała spadki trwające już od trzech dni. Powodów do optymizmu raczej nie dostarczyły dane makro – wstępne odczyty ISM w strefie euro wskazały na lepszą koniunkturę w usługach, ale wyraźnie słabszą (od oczekiwań) w przemyśle. Bloomberg podał, że stopa LIBOR dla dolara amerykańskiego wzrosła do najwyższego od dziesięciu miesięcy poziomu, co także może być raczej powodem do niepokoju niż do zadowolenia.
Nie da się natomiast nie zauważyć, że w ostatnich dniach kondycja euro wyraźnie się poprawiła, a kurs powrócił powyżej 1,25 USD po raz pierwszy od tygodnia. Ponieważ wcześniejsza wyprzedaż euro była jedną z przyczyn spadków na giełdach, logika zdarzeń wskazywałaby, że jego odbicie pomoże indeksom giełdowym. Tyle tylko, że euro drożało już wczoraj – także wieczorem, kiedy S&P spadał o prawie 4 proc. Na rynku panuje chaos, a zmiany nastrojów coraz trudniej tłumaczyć informacjami o charakterze fundamentalnym. O losach rynku zdają się obecnie przesądzać emocje.
O ile dzienne zmiany mogą wydawać się nieco chaotyczne, o tyle wykres tygodniowy WIG20 prezentuje się całkiem interesująco. Zarejestrowane obroty (9,66 mld PLN) są najwyższe w historii WIG20 (poprzedni rekord padł w grudniu 2007 roku i było to 9,47 mld PLN). Spadek w skali tygodnia wyniósł 3,4 proc. i wskazywałoby to na przewagę podaży, ale też wiąże się z tym pewna nadzieja dla posiadaczy akcji, bowiem spadek zatrzymał się na średniej z ostatnich 50-tygodni (która dość dobrze sprawdza się jako wskaźnik długoterminowych trendów na GPW). Co ciekawe, kiedy poprzednim – i jedynym – razem obroty akcjami WIG20 sięgały 9,5 mld PLN, WIG20 przebił właśnie tę średnią rozpoczynając wyraźny trend spadkowy, który trwał następnych 15 miesięcy. Zatrzymanie spadków na poziomie średniej z 50 tygodni jest jednak bardziej nadzieją niż szansą na powrót do tendencji wzrostowej, ponieważ w tym samym czasie inne wskaźniki techniczne sugerują przebywanie poza rynkiem.
Niemniej szansę tę zwiększyć może kontynuacja odbicia euro wobec dolara, co jest całkiem prawdopodobne zważywszy na wcześniejsze wyprzedanie wspólnej waluty. Dzięki niemu już w piątek dolar spadł u nas aż o 2,5 proc. (do 3,287 PLN), a euro o 0,9 proc. (do 4,125 PLN). Frank potaniał zaś o 2 proc. do 2,865 PLN.
Na rynku ropy można mówić co najwyżej o zahamowaniu spadku, a nie odbiciu. Baryłka podrożała dziś wprawdzie o 0,5 proc., ale od początku maja spadła o 18 proc. Na określenie „odbicie” jak najbardziej zasługuje natomiast to, co dzieje się z miedzią, której notowania wzrosły dziś o 4,4 proc. Złoto – jak na szlachetny metal przystało – porusza się dostojnie, dziś schodząc o 0,5 proc. bliżej poddanych.