loader

Giełdy w dół, Goldman rozczarował

Mimo wzrostów na początku notowań, GPW zakończyła dzień pokaźnymi stratami i najniższym zamknięciem WIG20 od ponad tygodnia. Słabo spisywał się zwłaszcza sektor bankowy.

Tym razem odpowiedzialnością za słabszą koniunkturę można obarczyć amerykańskie korporacje. Bank Goldman Sachs podał, że jego zysk netto spadł do 78 centów na akcję, wobec oczekiwanych przez analityków 1,99 USD i 4,93 USD wypracowanych rok wcześniej. Naturalnie reakcja rynków była jednoznacznie negatywna, a sam raport przyczynił się do ujemnego otwarcia przy Wall Street oraz do słabszej końcówki w Europie. Ponadto inwestorzy okazywali rozczarowanie wynikami IBM i Texas Instruments, które nie sprostały oczekiwaniom analityków. Warto w tym momencie dodać, że przed rozpoczęciem fali publikacji wyników kwartalnych część inwestorów liczyło na powtórkę z historii, a więc na wyniki lepsze od prognoz. Rozczarowanie jest więc tym większe. Tymczasem koncern Johnson&Johnson zdecydował się zrewidować w dół prognozę wyników na ten rok.
Do tej nie wesołej serii publikacji trzeba doliczyć spadek liczby rozpoczętych inwestycji w budowę nowych domów w USA. W tych okolicznościach nawet wzrost liczby wydanych pozwoleń nie mógł powstrzymać zleceń sprzedaży akcji. Dopełnieniem obrazu rynku może być decyzja Banku Kanady, który podniósł stopę procentową (do 0,75 pkt proc.) równocześnie obniżając prognozę wzrostu gospodarczego na ten (do 3,5 proc.) i przyszły (do 2,9 proc.) rok.
W tej sytuacji sesja w Warszawie – mimo optymizmu premiera co do notowań złotego i walut regionu – przebiegała pod dyktando sprzedających. Początkowy wzrost nie utrzymał się nawet do południa. Inwestorzy pozbywali się akcji banków z PKO BP (spadek o 1,3 proc.) i BZ WBK (w dół o 2,3 proc.) na czele. Amatorów znalazły papiery KGHM (wzrost o 0,6 proc.), po tym jak notowania miedzi wzrosły dziś o 2,2 proc.
Na rynku walutowym po blisko trzech tygodniach przerwy wzrosło zainteresowanie frankiem szwajcarskim, który zyskał wobec euro 0,9 proc. Miało to swoje przełożenie na wzrost franka do 3,047 PLN wobec złotego. W tym samym czasie euro potaniało o 0,1 proc., zaś dolar podrożał o 0,4 proc., podczas gdy na światowym rynku powrót obaw o spowolnienie gospodarcze w drugiej połowie roku skłonił inwestorów do większego zainteresowania dolarem (wzrost wobec euro o 0,4 proc.) i amerykańskimi obligacjami.
Zmiana notowań ropy była nieznaczna, złoto natomiast podrożało 0,3 proc., co łatwo można wytłumaczyć wzrostem awersji do ryzyka i zakupami po cenach najniższych od dwóch miesięcy.

Dekoracyjna ikona taśmy filmowej Zobacz wideo
O autorze