Wall Street nie boi się Fed
Po
wtorkowej sesji, zakończonej mocną przeceną na większości europejskich
parkietów, obraz rynku wyraźnie się pogorszył. Zwiększyły się obawy przed
wystąpieniem większej spadkowej korekty. Indeksy głównych giełd naszego
kontynentu ignorowały trwającą od jedenastu sesji łagodną falę zniżek na Wall
Street i nastroje we Frankfurcie czy Paryżu zaczęły pogarszać się dopiero pod
koniec ubiegłego tygodnia. Wczoraj to pogarszanie przybrało na sile. Trudno
wskazać konkretną przyczynę wtorkowych mocnych spadków, poza samą gotowością
rynków do korekty. Do obaw związanych z ograniczeniem skupu obligacji
przez Fed, doszła niepokojąca silna tendencja spadkowa na giełdach azjatyckich
oraz rosnąca nerwowość na parkietach krajów południa Europy. Ale to chyba zbyt
mało, by doszło do mini paniki, w trakcie której CAC40 zniżkował o prawie 2
proc., a DAX spadał o niemal 1,5 proc.
Wczoraj w
poprawie nastrojów nie pomogła lepsza postawa graczy z Wall Street, ale być
może dziś europejscy inwestorzy uznają za dobrą monetę 0,4-proc. zwyżkę
S&P500. Nie jest to jednak sygnał zbyt wiarygodny, tym bardziej, że Dow
Jones minimalnie zniżkował. Co prawda, w ostatnich dniach obawy związane z
szybkim ograniczeniem skupu obligacji nieco się zmniejszyły, ale coś bliższego
na ten temat można będzie powiedzieć po lekturze protokołu z poprzedniego
posiedzenia Fed. Być może więc amerykańscy inwestorzy chcieli tylko trochę
podciągnąć indeksy, by spadek z wyższej półki był mniej dotkliwy. O ile
oczywiście do spadku dojdzie, co wcale nie jest takie pewne. Może się okazać,
że z protokołu niewiele będzie wynikać i rynki zyskają jeszcze trochę czasu.
Na czasie
nie zyskają jednak inwestorzy w Warszawie, na co wskazuje wczorajsza deklaracja
premiera, zapowiadająca ogłoszenie werdyktu w sprawie OFE już pod koniec
sierpnia. Co dzień będzie się więc robić coraz bardziej nerwowo. W takiej
sytuacji możemy powrócić do scenariusza, w którym poprawa nastrojów na
świecie nie będzie naszym bykom pomagała, a pogorszenie będzie się na nich
odbijało ze zwiększoną siłą. Powtórka czerwcowego tąpnięcia we wrześniu nie
jest więc wykluczona i trzeba mieć się na baczności.
Notowania
naszych największych spółek są ostatnio bardzo chwiejne. Widać to najlepiej
na przykładzie akcji nie tylko banków, ale także firm paliwowych, czy
walorów JSW i Telekomunikacji Polskiej. Te ostatnie tylko wczoraj przebyły
drogę od niewielkiego spadku do ponad 4-proc. zwyżki i z powrotem. Za
tymi dynamicznymi zmianami nie przemawiają najczęściej żadne konkretne powody.
Bardziej niepokojące jest jednak pogorszenie sytuacji w segmencie małych i
średnich spółek. Choć oba indeksy zaliczyły imponujący rajd, po którym
korekta jest jak najbardziej zrozumiała, to jednak może ona zwiastować
dłuższe i poważniejsze ochłodzenie koniunktury. Dziś byki czeka walka o
utrzymanie WIG20 powyżej 2400 punktów. To, że wczoraj obrona tego poziomu się
udała, nie musi oznaczać, że sprawa jest już przesądzona.
Roman Przasnyski, Open Finance