Elektromobilność w Polsce z szansami na rozwój najpierw w transporcie publicznym, a dopiero później
Dzięki szybkiemu rozwojowi technologicznemu pojazdy elektryczne już za kilka lat będą mogły być konkurencyjne cenowo i funkcjonalnie wobec aut z silnikami spalinowymi bez stosowania istotnych zachęt finansowych. – Cena planowanego przez Volkswagena do wprowadzenia w 2020 r. modelu I.D. będzie porównywalna z ceną Golfa z silnikiem wysokoprężnym. Przy zasięgu 600 km naładowanie I.D. na stacji szybkiego ładowania zajmie ok. 30 minut – mówi Tomasz Tonder, rzecznik prasowy marki Volkswagen w Polsce. – Te parametry wraz z rozwijającą się infrastrukturą spowodują, że auta elektryczne Volkswagena mają szansę bardzo szybko zyskać popularność – zaznacza Tonder.
Jeśli do 2020 r. nie zostaną wprowadzone kompleksowe rozwiązania dotyczące wsparcia finansowego zakupu i eksploatacji aut elektrycznych, to elektromobilność indywidualna w najbliższych latach będzie nadal niszowym segmentem rynku. Nie zmieni tego nawet rozbudowa ogólnodostępnej infrastruktury do ładowania do 6,4 tys. punktów, którą rząd planuje zakończyć w 2020 r. To o blisko 500 punktów więcej niż istnieje stacji tankowania LPG obsługujących na koniec 2016 r. 2 mln 977 tys. samochodów na gaz. Ogromna popularność aut na LPG wynika jednak z faktu, że próg wejścia w posiadanie takiego auta jest kilkunastokrotnie niższy niż w przypadku pojazdu na prąd.
Stąd też ogromną rolę w popularyzacji elektromobilności będą miały alternatywne formy mobilności, w tym miejskie systemy car sharing bazujące na autach elektrycznych oraz modele polegające na połączeniu współdzielonej jazdy ekologicznym, indywidualnym środkiem transportu z komunikacją publiczną.– Jesteśmy przekonani, że pasażerowie w mieście będą korzystać z takiego sposobu poruszania się z wyboru, a nie przymusu, gdyż będzie to nie tylko tańsze, ale i wygodniejsze niż posiadanie samochodu, w tym pojazdu elektrycznego – mówi Kacper Winiarczyk, Dyrektor Generalny Ubera w Polsce. – Dzięki współdzielonym modelom przemieszczania się z wykorzystaniem elektromobilności i transportu publicznego będziemy mieli więcej miejsca na parki, a każdy bez względu na dochód będzie mógł podróżować w pewny, ekologiczny i dostępny cenowo sposób – podkreśla Winiarczyk.
Z analizy ZDG TOR wynika, że to właśnie w transporcie publicznym o wiele szybciej i łatwiej nastąpi upowszechnienie elektromobilności. Wynika to m.in. z faktu, że autobusy mają stałe trasy, więc wdrożenie kompleksowych rozwiązań komunikacyjnych jest o wiele prostsze niż w przypadku transportu indywidualnego. W rządowym programie e-bus udział zadeklarowało 45 miast i gmin eksploatujących obecnie 5530 autobusów (48% ogółu). Skala planowanych zakupów sięga od kilku pojazdów w gminach wiejskich i małych miastach do 120 w Warszawie. Biorąc pod uwagę liczbę posiadanych autobusów, gminy te stanowią połowę ośrodków z komunikacją autobusową i zamierzają zakupić do 2020 roku 819 autobusów elektrycznych (z czego 321 sztuk jest w trakcie zakupu). Oznacza to, że w 2020 r. autobusy elektryczne będą stanowiły około 7% całej floty autobusów miejskich w Polsce. Jak wynika z danych zebranych z miast przez ZDG TOR w formie ankiety, z dużych miast tylko Kalisz i Szczecin ograniczają zainteresowanie elektromobilnością do autobusów z napędem hybrydowym, zaś Wrocław deklaruje pewną rezerwę i oczekuje lepszych parametrów. Transport zbiorowy stanowi istotny element rozwoju całego rynku elektromobilności w Polsce, gdyż doświadczenia z produkcji i eksploatacji autobusów elektrycznych mogą być wykorzystane w transporcie indywidualnym.
W związku z toczącymi się pracami legislacyjnymi ZDG TOR przekaże rekomendacje z raportu do Ministerstwa Energii w ramach konsultacji projektu ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.
Raport w pełnej wersji jest dostępny do pobrania pod adresem:
http://www.rynekinfrastruktury.pl/raport-elektromobilnosc.html
O autorze