loader

W 2016 roku w Polsce liczba niewypłacalnych firm wzrosła o 8%, w 2017 zwiększy się o kolejne 3%

W grudniu opublikowano informacje o niewypłacalności 77 polskich przedsiębiorstw wobec 61 

w grudniu 2015 roku (niewypłacalność jako stan faktyczny – czyli niezdolności do regulowania zobowiązań wobec dostawców w różnych formach prawnych, upadłości czy postępowań restrukturyzacyjnych). W całym 2016 roku opublikowano informacje o 805 przypadkach niewypłacalności wobec 747 w tym samym okresie ub. roku (+8%). 

•    Największy wzrost liczby niewypłacalności w handlu i usługach – deflacja erodowała i tak niskie marże, efekt zabójczej konkurencji i wojny cenowej, towarzyszyła temu postępująca konsolidacja na rynku detalicznym i hurtowym, konkurencja ze strony e-commerce (istotna zwłaszcza w kategorii dóbr trwałego użytku). Usługi – problemem rosnące koszty pracy, wiele firm pracowało tez na rzecz budownictwa/obsługi procesów inwestycyjnych.

•    Palmę pierwszeństwa w liczbie niewypłacalności w ostatnich miesiącach dzierżyły jednak na zmianę budownictwo i sektor przemysłowy: to w nich było ich najwięcej w drugim półroczu, mimo iż procentowy wzrost w skali całego roku nie był największy.

•    Dwukrotny wzrost odsetka postępowań naprawczych w stosunku do średniorocznej z lat ubiegłych – obecnie jest ich ok. 30% w ogólnej liczbie przypadków firm tracących płynność finansową. Zmiana prawa – oddzielenie jego upadłościowej części od naprawczej i uproszczenie procedur związanych z tą drugą częścią nie jest sama w sobie przyczyną wzrostu ogólnej liczby przypadków niewypłacalności firm.

•    Województwa: w 2016 roku odwrócenie tendencji z 2015 roku – więcej przypadków niewypłacalności na południowym zachodzie i na wschodzie kraju.  

Kondycja przedsiębiorstw wyrażana m.in. liczbą tych firm, które tracą płynność finansową i upadają, oddaje tak jak wskaźnik wzrostu PKB klimat koniunktury gospodarczej. W minionym roku liczba faktycznych przypadków bankructw firm w Polsce wzrosła aż o 8%, a tempo wzrostu gospodarczego również spowolniło… 

 

Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka podkreśla: „Polska jako kraj wciąż rozwijający się, goniący najbardziej zaawansowane gospodarki (jeśli można mówić o „pogoni” w tempie 3% rocznie….)  potrzebuje zdecydowanie silniejszego wzrostu gospodarczego, a w ślad za tym wzrostu obrotów i dokapitalizowania przez to polskich firm, aby liczba przypadków ich niewypłacalności zaczęła spadać. Poprawa ogólnej koniunktury gospodarczej jest najważniejsza, a dopiero później zaczynają się liczyć różne branżowe czynniki wpływające na hossę czy bessę w poszczególnych sektorach. Spodziewamy się, iż w tym roku liczba niewypłacalności firm będzie rosła w Polsce wolniej, bo o jedynie 3%, ale głównie z powodu statystycznego efektu bazy (wysokiego progu odniesienia w 2016 r.), a nie widocznej poprawy na rynku.”

Firmy produkcyjne – zależą od koniunktury eksportowej, w tym zwłaszcza od tej u naszego największego partnera handlowego – Niemiec…

Wzrost liczby niewypłacalnych firm produkcyjnych, który niestety znacznie przyspieszył w drugim półroczu, wynika nie tylko z dekoniunktury w budownictwie. Na liście orzeczeń o niewypłacalności pojawiały się nie tylko firmy dostarczające wyroby z betonu, drewna, chemię czy konstrukcje stalowe na potrzeby budownictwa ale także m.in. firmy z tradycyjnego przemysłu maszynowego i produkcji części. Jak ocenia Tomasz Starus: „Dosyć często mówi się, iż podstawą rentowności w eksporcie jest odpowiedni kurs złotówki (w domyśle – jej osłabienie). Nic bardziej mylnego i nie tylko dlatego, że w dużej części eksporterzy sami potrzebują dużego wkładu komponentów importowanych z zagranicy (np. w sektorze RTV i AGD czy motoryzacyjnym)… Pomimo znacznego osłabienia się złotego, w niektórych okresach nawet rzędu 15% polski eksport rósł w tym roku w dość wolnym tempie (1,7% denominowany w euro, 5,7% w złotych – za GUS za okres 11 miesięcy. Przed rokiem – 7,8%)… Konkurencyjność cenowa bowiem to nie wszystko – nie wykreuje ona popytu w sytuacji, gdy rynek naszych odbiorców kurczy się lub jest mówiąc w terminologii giełdowej w „trendzie bocznym”. Wystarczy prześledzić to na przykładzie właśnie upadłości w polskim przetwórstwie przemysłowym – w jakim stopniu koniunktura w nim jest związana z wynikami eksportowymi przemysłu niemieckiego… Poniższe zestawienie nie pozostawia w tym względzie niedomówień…”

Spowolnienie wzrostu niemieckiego eksportu pociąga za sobą wzrost liczby orzeczeń o niewypłacalności współpracujących polskich firm przemysłowych – co widać po statystyce obejmującej cały polski przemysł. Z kolei poprawa – ekspansja niemieckiej gospodarki przekłada się na większą ilość zleceń dla polskich dostawców i zmniejszenie się liczby przypadków ich  niewypłacalności. 

Budownictwo krwawi, ale jak na razie (raczej jak długo?) trzyma się nieźle

Jeszcze bardziej oczywisty niż związek kondycji polskiego przemysłu z niemiecką machiną eksportową jest połączenie kondycji firm budowlanych wyrażane liczbą firm tracących płynność finansową z wartością produkcji budowlano-montażowej. Co może zaskakiwać, to to jak umiarkowany na razie jest wzrost liczby niewypłacalnych firm w budownictwie zważywszy na skalę korekty na rynku inwestycji, zwłaszcza publicznych…

 

author avatar
AKM multiAN PR

1 2

O autorze