Rynek kredytowy wreszcie w Polsce zaskoczył
Z uwagi na
trwające kilka tygodni starania o kredyt, efekty ożywionego majowego i
czerwcowego popytu można dostrzec dopiero w lipcowych statystykach. Wszystko wskazuje
na to, że udany lipiec to dopiero początek lepszego całego drugiego półrocza.
Zachęcające niskie stopy procentowe zaczynają wspierać też informacje o
pierwszych sygnałach wychodzenia z kryzysu Polski i licznych gospodarek w
innych krajach Europy. Dodatkowo pod koniec roku wzrośnie popyt ze strony
klientów chętnych do pożyczenia na całą cenę nieruchomości. Zgodnie ze znowelizowaną
rekomendacją S, w 2014 r. banki będę mogły pożyczać tylko klientom gotowym
dołożyć do zakupu co najmniej 5 proc. wartości kredytowanej nieruchomości.
Konsumpcyjnym pomagają chęci banków
i liberalizacja KNF
Jeszcze
bardziej spektakularny skok popularności niż kredyty mieszkaniowe odnotowały
kredyty konsumpcyjne. W lipcu wzrost zadłużenia gospodarstw z tego tytułu
przekroczył 1,1 mld zł, a od początku roku uzbierało się już blisko
2,3 mld zł. Choć nie jest jeszcze tak jak w 2009 r., gdy zadłużenie na
konsumpcję miesiąc w miesiąc rosło o ok. 1,5
mld zł, to jednak widać ogromną zmianę wobec trzech minionych lat. W
2011 i 2012 r. niechęć banków do finansowania konsumpcji oraz sprzedaż portfeli
złych kredytów do firm windykacyjnych sprawiały, że pula kredytów stopniała,
a w 2010 r. kiedy odwrót od kredytowania wakacji, prezentów świątecznych,
mebli i wesel się zaczął, przyrosła jedynie o 1,2 mld zł.
Zadłużenie gospodarstw domowych na konsumpcję (mld |
|
2008 |
115,5 |
2009 |
131,9 |
2010 |
133,1 |
2011 |
128,1 |
2012 |
123,3 |
07.2013 |
125,4 |
*w statystykach w prezentowanych
okresach znajdowało się dodatkowo ok. 8-10 mld zł konsumpcyjnych kredytów
walutowych. Źródło: NBP.
Banki
postanowiły jednak zmienić politykę. Nieco przestraszone rosnącą popularnością
firm pożyczkowych (Biuro Informacji Kredytowej szacuje pozabankowy rynek
pożyczek gotówkowych na ok. jedną dziesiątą bankowego i ok. 1,5 mln
klientów), a także w poszukiwaniu większych zysków na trudniejszym rynku
spadających stóp procentowych, znów z entuzjazmem wróciły do kredytów
konsumpcyjnych. Dodatkowo pomogła w tym liberalizacja polityki kredytowej ze
strony Komisji Nadzoru Finansowego. Z początkiem roku KNF ogłosiła nową wersję
Rekomendacji T i zaleciła, by banki wdrożyły ją w życie najpóźniej do
końca lipca. Wiele instytucji bynajmniej nie czekało do ostatniej chwili. A
co zawierają zmiany? Nie ma już odgórnego ograniczenia wysokości rat kredytów
do dochodów klienta. Banki mogą na uproszczonych zasadach, czyli na dowód
udzielać kredytów klientom z którymi mają relacje, otwierając się tym samym
przed osobami osiągającymi dochody w szarej strefie. Jeśli ktoś ma w danym
banku konto, depozyty, czy inne produkty co najmniej pół roku, bank może uznać,
że bez zaświadczenia potwierdzającego wynagrodzenie, pożyczy klientowi
6-krotność przeciętnych dochodów w przedsiębiorstwach (6 razy 3830 zł, czyli
blisko 23 tys. zł), jeśli współpraca trwa rok może to być dwa razy więcej. W
przypadku kredytów ratalnych nawet nieznany klient może się starać o pożyczenie
na dowód czterokrotności przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw,
czyli ponad 15 tys. zł.
Halina Kochalska, Open Finance