Złoto najdroższe. Giełdy w górę

Puste kalendarium jest od jakiegoś czasu sprzymierzeńcem posiadaczy akcji – dane nie mogą rozczarować. Dziś pomógł też bank centralny Australii decydując się na podwyżki stóp.
Takich ruch ze strony banku centralnego jednego z członków G20 wzbudził optymizm, ponieważ jest jednocześnie oceną poprawy sytuacji w gospodarce. A przynajmniej tak został zinterpretowany przez rynki. Kolejna domniemana przyczyna zwyżek na parkiecie to trzeci dzień spadku wartości dolara wobec euro. Poniekąd słaby dolar może wymuszać ruch wzrostowy „wszędzie dookoła”, ponieważ inwestorzy z USA pragnąc ochronić wartość swojego majątku powinni łaskawszym okiem spoglądać na inne waluty, lub surowce.
Przykładem takiego postrzegania rzeczywistości jest wzrost notowań złota do 1 041,5 dolara za uncję (szczyt intra-day), co oznacza wyznaczenie nowego szczytu i zwyżkę o 2,3 proc. od wczorajszego zamknięcia. Nawet na dziennym wykresie RSI nie weszło w obszar wykupienia rynku, więc istotnie wyznaczenie nowego szczytu (i ewentualnie potwierdzenie trendu w kolejnych dniach) może być niezłym pomysłem na inwestycję. W naszym przypadku o tyle niewdzięcznym, że wzrostowi notowań złota powinien towarzyszyć spadek dolara. Dlatego np. certyfikaty na złoto notowane na GPW zyskały dziś 1,7 proc. (najwyższe zamknięcie od 30 czerwca). To i tak wzrost awansem, bo dolar stracił dziś 1,1 proc. do złotego (2,837 PLN), więc dzienna zmiana dolara i złota dawałaby w prostym przeliczeniu wzrost o 1,2 proc. Euro potaniało dziś o 0,5 proc., a frank o 0,4 proc. Euro zyskało do dolara 0,7 proc. i kosztuje 1,475 USD.