loader

Panika na chińskiej giełdzie i jej konsekwencje na świecie

 

Dziś dodatkowo byliśmy świadkami największej w
historii różnicy pomiędzy oficjalnym kursem juana (CNY), a tym który jest
notowany w Hongkongu (CNH). Chiny od kilku lat pozwalają na równoległe
notowania tej samej waluty. Ma to w przyszłości doprowadzić do pełnej
wymienialności juana, gdy zostaną zniesione ograniczenia przepływu kapitału.

 

Jednak w ostatnich godzinach kurs USD/CNY
utrzymywał się w granicach 6.60, a USD/CNH sięgnął 6.76. Może to oznaczać, że
popyt na aktywa denominowane w juanie spada, a inwestorzy zabezpieczają się
przed dalszą dewaluacją juana, korzystając z notowań w Hongkongu. To, oprócz
zmian na giełdzie, jest główną przyczyną wzrostu nerwowości na całym świecie.

 

Złoty
traci na chińskim kryzysie

 

Tylko w tym tygodniu giełda w Szanghaju spadła
prawie o 12 proc. Obawy o kondycję chińskiej waluty były również jednym z
głównych powodów prawie siedmioprocentowej przeceny niemieckiego indeksu DAX od
początku roku. Przez trzy dni 13  proc. na wartości straciła również ropa
Brent, która obecnie jest wyceniana obecnie poniżej 33 dol. za baryłkę.

 

W środowisku tak znacznego wzrostu niechęci do
ryzyka tracą również waluty rynków wschodzących. Dotyczy to niestety również
złotego. Od początku stycznia o ponad 10 gr zdrożał zarówno dolar, jak i euro.
Te waluty są notowane odpowiednio w granicach 4.04 zł oraz 4.35 zł. Granicę 4
zł przekroczył również frank.

 

Warto jednak zauważyć, że złoty w tym roku jest
znacznie słabszy niż forint, który zyskał do złotego 2 proc. wartości. W
gorszej kondycji od polskiej waluty są jedynie pogrążone w poważnych problemach
turecka lira czy południowoafrykański rand, które straciły do głównych walut o
pół proc. więcej niż zł.

 

Czy złoty nadal będzie tracił na wartości?
Zakładając, że podobnie jak w sierpniu ub. r. panika na chińskiej giełdzie jest
efektem nerwowości inwestorów indywidualnych, a nie poważniejszych problemów
gospodarczych tego kraju, negatywne sygnały zza granicy powinny dość szybko
ustąpić. Dodatkowo nowe osoby w polskiej Radzie Polityki Pieniężnej (RPP) mając
na uwadze niestabilną sytuację, prawdopodobnie nie zdecydują się na cięcie stóp
procentowych. Te dwa elementy powinny stabilizować krajową walutę i powodować
powrót euro i franka do wartości odpowiednio poniżej 4.30 zł oraz 4 zł.

 

Nieco inaczej sytuacja może wyglądać na
dolarze. Biorąc pod uwagę cały czas dobre dane gospodarcze ze Stanów
Zjednoczonych oraz zakładając poprawę globalnych nastrojów, Rezerwa Federalna
może nadal chcieć podnosić wysokość stóp procentowych. To nadal prawdopodobnie
będzie utrzymywać siłę dolara na świecie oraz powodować, że za amerykańską
walutę będziemy musieli płacić ponad 4 zł.

1 2

O autorze