Na giełdach bez emocji
Handel w poniedziałek, pierwszy dzień po obniżeniu ratingu między innymi Francji i Włoch, przebiegał w bardzo spokojnej atmosferze. Częściowo to efekt nieobecności świętujących inwestorów zza oceanu.
Wyjątkowy spokój, jaki panował w poniedziałek na niemal wszystkich europejskich parkietach, trudno tłumaczyć tym, że inwestorzy zignorowali decyzję agencji Standard & Poor’s o obniżeniu ocen wiarygodności kredytowej dziewięciu państwom strefy euro, w tym Francji i Włoch.
Choć nie stanowiła ona zaskoczenia, to jednak jej konsekwencje mogą być poważne. Inwestorzy giełdowi postanowili poczekać, jak zareaguje na nią rynek długu i kurs euro.
Rentowność włoskich obligacji sięgała 6,6 proc., a Francuskich nieco ponad 3 proc. Po południu euro nieznacznie umacniało się wobec dolara. Niewielkie zmiany notowań to w sporej mierze efekt absencji amerykańskich inwestorów, którzy w poniedziałek świętowali. A bez ich obecności rzadko dochodzi do rozstrzygnięć decydujących o rynkowych tendencjach. Indeksy na warszawskiej giełdzie zaczęły dzień od spadku o 0,5-0,6 proc. Poranne straty zostały jednak zniwelowane już w trakcie pierwszej godziny handlu. Do południa trwała jeszcze niezbyt dynamiczna przepychanka między bykami i niedźwiedziami. W pierwszej części sesji rozpiętość między najniższym a najwyższym poziomem wynosiła w przypadku indeksu największych spółek zaledwie 20 punktów.
W drugiej fazie WIG20 trzymał się poziomu 2165 punktów, oddalając się od niego nie więcej niż o kilka punktów. W porównaniu do piątkowego zamknięcia oznaczało to zmianę nie przekraczającą kilku setnych procent.